[Recenzja] Prince of persia

Najnowszy Prince of Persia to już druga „reaktywacja” serii. Kolejne jej narodziny. Tym razem braknie zabaw z czasem, książę nie będzie księciem, ale za to mamy towarzysza. A właściwie towarzyszkę. Przeżyjemy z nią przygodę, którą książę (Który nim nie jest, bo to .. złodziejaszek) zapamięta na zawsze.

Będziemy się dużo bić, wspinać, ale przede wszystkim, będziemy się dobrze bawić. Ale ale, zacząłem od środka, a tu trzeba od początku. Zaczynamy.

Księżniczką? Ty jesteś księżniczką?”

Naszego księcia poznajemy, gdy szuka swej oślicy, Farah. To ukłon w stronę fanów cyklu, gdyż Farah to dziewczyna „Prince’a” z poprzednich części. Szuka jej podczas burzy piaskowej, nie zauważa, że przed nim jest przepaść. Wpada, a za nim nagle spada na niego dziewczyna(księżniczka Elika). Jej też ktoś szuka. Ona biegnie dalej, on za nią. Docierają do świątyni, gdzie Ojciec Eliki uwalnia złego Boga. Mamy go powstrzymać, docierając i uleczając wszystkie żyzne Pola, co trwa około 15h, ale jeśli chcecie odkryć wszystko,będzie to około 25h. Aryman, bo tak ma na imię zły Bóg, uwalnia się, ale bardzo powoli.

Fabuła w nowym „Prince’u” jest po prostu świetnie napisana(wybaczcie mi to, że tak ją teraz skróciłem), i pełno w niej dialogów. Bohaterowie gryzą się, ale widać że się lubią (To do czego książę przyczyni się na końcu jest rzeczą zaskakującą). I właśnie plus do fabuły, ale i minus. Otóż epilog, czyli naprawdę koniec końców gry, jest dostępny tylko w Xbox Live, który jak wiadomo u nas nie występuje, to  i „EPILOGU’E” jest tylko w ang. wersji językowej…. Cóż, tu widać, że Ubisoft przetrzepuje z nas resztki naszej krwawicy.

 

Przeprrrraszam”

Ale dość o fabule, trochę o rozgrywce. Mamy do dyspozycji zwykły atak mieczem (Który jest niedostępny, gdy nie walczymy – a walki są ściśle określone przez twórców), rękawice (Wyrzuca wroga do góry, pozwala zjeżdżać ze ścian), atak Eliki (Elika „rzuca się” na przeciwnika, dostępne także, gdy wpadamy w większą przepaść – księżniczka ratuje nas od upadku) no i tradycyjnie skok, który pozwala wdrapywać się na przeciwników. Łącząc w spójną całość dostępne ataki, powstają kombosy, które są megawidowiskowe ( O grafice napiszę później).

Kiedy dojdziemy do pierwszego żyznego pola, zastajemy tam przeciwnika, jednego z „Zepsutych”. Ogólnie, to zepsutych jest pięciu (Właściwie sześciu.. pięciu bossów, z których czterej to przeciwnicy spotykani co żyzne pole, a jeden to standardowy model, którego spotykamy, gdy podróżujemy po tej pięknej krainie). Mapa z żyznymi polami jest dobrze pomyślana. Najpierw są cztery pola (Czterej zepsuci) a po każdym z nich następne cztery, i jedno pole, końcowe, w którym rozwalamy Bossa. I to tak cztery razy. A, i nie poruszyłem jednego ważnego tematu. Otóż, po pokonaniu Bossa, mamy uzdrowiony teren, gdzie zbieramy ziarna. Są nam potrzebne, by uzdrowić kolejne pola. Musimy uzbierać 540 ziaren, a w każdym (Oprócz tych z bossami) jest ich 25. Ja uzbierałem ich łącznie 1001….

Musisz walczyć! Pomścij swój lud!”

Grafika. Jest obłędna, wzorowana na komiksową, ale tak szczegółowa, że nie powstydziłby się jej nawet Crysis. Modele, które się w grze pojawiają, są bardzo szczegółowe. Mimo że ich nie ma zbyt dużo, to po prostu ich szczegóły, to rekompensują. Pejzaże, krajobrazy – nazywajcie to jak chcecie, dla mnie są świetne. Animacje – wszystkie są świetne, może poza jedną, chodzi o porwanie przez”Macki” na ścianie. A, i raz zdarzył mi się taki błąd, że… książę zaczął lewitować, i trzeba było się teleportować w inny rejon. Ale to tylko raz.

A co do błędów.. tych w grze jest trochę. Nie są szczególnie irytujące, ale powtarzają się, i to wkurza. Raz źle umieszczona barierka, na której trzeba się rozhuśtać, raz książę przechodzi tuż obok wroga, a on go nawet nie widzi… Cóż, to są mało znaczące drobnostki, ale warte zaznaczenia. Jednak powtarzam, grafika moim zdaniem, to małe arcydzieło. Teraz poruszę kwestię krajobrazów, które tu zobaczymy. To jeszcze większe arcydzieła, które zasługują na nobla.Ostatni screen, który zobaczyć można poniżej, to udowadnia.

Czy warto?”

I ostatnia kwestia: Czy warto? Otóż, po pewnym czasie, wkrada się monotonia, która może zaszkodzić grze. Powróciłem do niej dopiero po kilku dniach, ale wtedy już grę ukończyłem. Warto sobie dawkować te grę na mniejsze posiedzenia. Tak 3 – 4 pola dziennie, i już. Zasiadamy nad czymś innym, by potem znów powrócić, i znów 3 – 4. Fanom starego Prince’a nie spodoba się również to, że gra ma mniej zagadek, niż choćby Piaski Czasu…. Czy warto? Tak. Ale tylko, jeśli grałeś w poprzednie części…

Plusy:

+ Piękna rozrywka

+ Grafika

+ Elika – takiego kompana nie widział jeszcze świat

+ Widowiskowość

Minusy:

– Z czasem nuży

– Błędy i bugi

– Zakończenie w DLC

Grafika: 9

Dźwięk:9

Fabuła: 9

Ocena:8+

By: Ezio.

{mos_fb_discuss:10}

 

Dodaj komentarz