Gdów: strażacy tankują, a żona wójta zarabia

Stacja paliw Petrolex w Marszowicach Gazeta Krakowska

Gdów: strażacy tankują, a żona wójta zarabia

należy do żony wójta (© Krzysztof Hawrot)

Anna Górska


 

„Stacją Zbyszka” nazywają mieszkańcy gminy Gdów (pow. wielicki) stację paliw Petrolex w miejscowości Marszowice, należącą do żony wójta Zbigniewa Wojasa (Platforma Obywatelska). Ochotnicza straż pożarna, utrzymywana z pieniędzy podatników, szkolne autobusy, gminne auta najczęściej tankują właśnie tu. Strażacy z 20 jednostek OSP wybierają tę stację, chociaż mają znacznie bliżej do innych.

Dlaczego? Nieoficjalnie mówi się, że we wszystkich OSP obowiązuje cichy nakaz wójta, by kupować paliwo u jego żony. – Tak, to prawda, po paliwo najczęściej jeździmy do Marszowic. Takie zasady panują już od dawna – mówi Paweł Włoch, wicekomendant OSP w Winiarach. Podobna sytuacja jest w innych jednostkach, nawet tych oddalonych od Marszowic – Podolanach, Szczytnikach, Nieznanowicach.

Z budżetu gminy na działalność 20 jednostek OSP w tym roku przeznaczono 154 tys. zł, w ub. r. 211 tys. zł. Za te pieniądze ochotnicy utrzymują remizy, kupują hełmy i buty. I oczywiście tankują. – Rocznie mają 140-150 wyjazdów – informuje Janusz Ciężarek ze sztabu kryzysowego w Urzędzie Gminy. To dużo, wyjeżdżają co drugi dzień. A to oznacza częste wizyty na stacji benzynowej.

Tymczasem, zamiast jeździć do Marszowic, strażacy mogliby kupować benzynę na trzech innych stacjach – w samym centrum Gdowa, Czyżowie i Bilczycach. Przykład: z Winiar do „stacji Zbyszka” jest 10 km, do Bilczyc – 6 km, a do Gdowa tylko 4 km. Wozy strażackie to nie wszystko. W Marszowicach kupuje się także paliwo do dwóch gminnych autobusów i dwóch busów, które dowożą dzieci do szkół. Ich utrzymanie, wraz z opieką nad uczniami, kosztuje podatnika 800 tysięcy złotych rocznie.

Mieszkańcom nie podoba się, że rodzina wójta w ten sposób zarabia. Wytykają mu, że nie ogłosił przetargu na zakup paliwa. Właśnie tak zrobił wójt sąsiedniego, mniejszego (sześć jednostek OSP) Kłaja oraz burmistrzowie Niepołomic i Wieliczki. – Postanowiliśmy działać przejrzyście. Wybieramy najtańszą ofertę ze wszystkich zgłoszonych i w ten sposób ucinamy dyskusje o korupcji, również zarzuty o łamaniu norm etycznych nie mają prawa się pojawić – komentuje Wiesław Średniawa, wicewójt Kłaja. – Porządek w gminie musi być – dodaje Artur Kozioł, burmistrz Wieliczki.

Władze gminnej OSP nabrali wody w usta i nie chcą się wypowiadać na temat tankowania w Marszowicach. Zbigniew Gomułka, prezes OSP w Gdowie, tłumaczy, że nie odpowiada za finanse. – Pełnię rolę reprezentacyjną – ucina rozmowę i odsyła nas do komendanta OSP Józefa Kostucha. Z nim też krótka rozmowa. – O finanse proszę pytać w urzędzie – odpowiada.

Zbigniew Wojas bagatelizuje problem. Zapewnia, że nikomu nigdy

nie kazał tankować u swojej żony. – To ostatnia rzecz, którą mógłbym zrobić – przekonuje wójt. – Strażacy kupują paliwo, gdzie chcą. Widocznie wolą w Marszowicach – wyjaśnia Zbigniew Wojas. Pytany przez „Gazetę Krakowską”, dlaczego nie ogłosił przetargu, odpowiedział, że zastanowi się nad tym. Julia Pitera, minister zajmująca się walką z korupcją, potwierdza, że to co się dzieje w Gdowie, jest niedopuszczalne. – Nie ma o czym dyskutować. Absolutnie tak nie powinno być – mówi Pitera. Jednocześnie obiecuje wyjaśnić, czy nie doszło do łamania prawa.
{mos_fb_discuss:9}

Dodaj komentarz