Prokuratura zbada, kto odpowiada za powódź koło Bochni

Krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zalania w pierwszym dniu powodzi wsi w gminie Bochnia wodą ze zbiornika retencyjnego w Dobczycach. – Jest uprawdopodobnione podejrzenie zaistnienia przestępstwa – mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Doniesienie w tej sprawie złożył wójt gminy Bochnia Jerzy Lysy. Twierdzi, że zarówno on, jak i mieszkańcy nie zostali ostrzeżeni o zwiększonych spustach wody ze zbiornika w Dobczycach, przez to nie mogli na czas ewakuować się i ochronić swojego mienia. Po analizie dokumentów prokuratura uznała, że mogło dojść do zalania wodą z Dobczyc. Kto za to ewentualnie odpowiada, będzie wyjaśniane w trakcie śledztwa.

– Na tym etapie trudno ocenić czy do zagrożenia doszło w skutek błędnych decyzji co do zrzutu wody, czy niedopełnienia obowiązków przez służby odpowiedzialne za zagrożenie kryzysowe – mówi prokurator Marcinkowska.

Prokuratura zwraca się o kontakt do powodzian z miejscowości Siedlec, Stanisławice, Cikowice, Proszówki na terenie gminy Bochnia, które zostały zalane w nocy z 16 na 17 maja. – Ich zeznania mogą być istotne dla sprawy – mówi Marcinkowska.

Przedstawiciele Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (administrują zbiornikiem w Dobczycach) zapewniają, że wsie na terenie gminy Bochnia nie zostały podtopione przez wodę ze zrzutu z Dobczyc, ale przez rekordowo wezbrane okoliczne rzeki.

{mos_fb_discuss:8}

art i fot. Gazeta Wyborcza

Dodaj komentarz